Przyznaj się: widziałeś, jak ludzie na LinkedIn robią tysiące wyświetleń z bardzo podstawowymi postami. Może znasz kogoś zupełnie „normalnego”, kto niedawno publikował na LinkedIn. I kto odnosi wielkie sukcesy.
Ale ty ciągle powtarzasz sobie:„Nie, post na LinkedIn nie jest dla mnie„. I być może używasz jednego z poniższych argumentów, by przekonać siebie do niepublikowania.
Wyjaśniamy Ci, dlaczego się mylisz (tak, to trudne do wysłuchania).
Syndrom impostora: nie mam legitymacji
„Syndrom impostora, zwany też syndromem autodydaktycznym, wywołuje u osób, które padły jego ofiarą, rodzaj chorobliwego zwątpienia. Wątpliwości te skłaniają ich do odmawiania sobie prawa własności do jakichkolwiek osiągnięć, czy to zawodowych, czy prywatnych. Zgodnie z tą teorią, ofiary mają więc tendencję do systematycznego odrzucania zasług związanych ze swoją pracą i przypisywania swojego sukcesu czynnikom zewnętrznym, takim jak szczęście, ciężka praca, relacje, pewne wyjątkowo sprzyjające okoliczności …. „
Innymi słowy, mówisz do siebie: co mam więcej niż inni, aby mówić na LinkedIn? Jak jestem uprawniony do wyrażania opinii i dzielenia się treścią.
Jest to syndrom, z którym spotyka się wielu przedsiębiorców. Ja sam, z wysokości moich 23 lat w momencie pisania tego tekstu, często mówię sobie „Jak jestem uprawniony, aby wyrażać swoją opinię na LinkedIn? Aby dzielić się rzeczami?”.
Potem widzę wszystkich ludzi, którzy angażują się w moje treści. Tych, którzy dodają mnie po obejrzeniu moich postów, aby mi podziękować i śledzić moje inne treści.
LinkedIn jest powszechnie używany do mówienia o sobie. Treści z dużą wartością dodaną są wciąż dość rzadkie, a użytkownicy je lubią. Jest więc niepowtarzalna okazja do publikacji.
Legitymizację zdobywa się poprzez samo ćwiczenie. Z pewnością posiadasz wiedzę na temat swojej dziedziny, która wydaje Ci się „podstawowa”. Ale w rzeczywistości, wiesz o wiele więcej niż większość ludzi. Możesz ich oświecić. A oni będą Ci wdzięczni.
Staraj się pozyskiwać źródła swoich treści. Aby mieć pewność, że nie opowiadasz bzdur. Stamtąd nic nie czyni Cię mniej uprawnionym niż inny do zamieszczania postów na LinkedIn.
Ale to zależy od Ciebie i Twojej ambicji oczywiście. Ty wybierasz!
Publikowanie na LinkedIn jest zbyt czasochłonne
Chyba nie czytałeś naszego artykułu na temat„Jak zdobyć 75k wyświetleń tygodniowo w 30 minut dziennie” 😉
Po pierwsze: nie musisz publikować na Linked In codziennie. Zacznij od raz w tygodniu. Regularność to klucz do sukcesu Twojej strategii na LinkedIn. Uprzywilejuj rzadsze, ale bardziej stałe posty niż kilka postów z rzędu i nic przez dłuższy czas. Narzuć sobie rytm.
Następnie, pisanie treści dotyczących Twojej dziedziny wiedzy, nowości z Twojej branży, krótkiej historii, która Ci się przydarzyła (i która wnosi wartość dla Twoich odbiorców), zajmuje około dwudziestu minut tygodniowo. 20 minut dla tysięcy potencjalnych wyświetleń. Pytanie nie powinno się nawet pojawić.
Nie będę miał żadnego zasięgu
„Ok jestem legalny. Ok postowanie treści nie zajmuje tak dużo czasu. Ale dla jakiego zasięgu? Próbowałem już wcześniej publikować na LinkedIn. Nigdy nie uzyskałem więcej niż kilkaset wyświetleń. Moja sieć jest prawdopodobnie zbyt mała.”
Po pierwsze: budowanie publiczności wymaga minimalnej ilości czasu i postów. Trzeba „podgrzać” algorytm LinkedIn.
Po drugie: budowanie skutecznej strategii contentowej nie odbywa się w locie. Przygotowuje się ją i buduje.
Po trzecie: sieć ma bardzo mały wpływ na Twój zasięg w kontekście publikacji. To, co naprawdę się liczy, to wskaźnik zaangażowania. I wtedy nic nie stoi na przeszkodzie, abyś zaangażował się w strategię rozbudowy sieci za pomocą narzędzi do automatyzacji LinkedIn (i zdobywał 400 nowych relacji tygodniowo)
Wreszcie, jeśli Twoim celem jest naprawdę maksymalne wykorzystanie swojego czasu na dziesiątki tysięcy wyświetleń, korzystanie ze strączków jest niemal niezbędne.
LinkedIn jest dla rekrutacji
„Po co publikować na LInkedIn, skoro jest to tylko rynek pomiędzy osobami poszukującymi pracy a rekruterami?”
Jeśli myślisz w ten sposób, to z przykrością muszę Ci powiedzieć, że przegapiłeś pociąg. 80% leadów BtoB na portalach społecznościowych jest generowanych przez LinkedIn. LinkedIn to sieć, dzięki której znajdziesz swoich klientów BtoB!
Twoi potencjalni klienci prawdopodobnie czekają na Ciebie w swoim newsfeedzie. Nie przegap tej okazji!
Nie wiem, co powiedzieć
„Publikowanie na LinkedIn wymaga pomysłów. Wiedzy o tym, co powiedzieć. Nikt nie jest zainteresowany moją ekspertyzą, naprawdę nie wiem, o czym mówić”
A przecież jest tak wiele do powiedzenia. Tak wiele sposobów na wprowadzenie strategii w życie. Wystarczy spojrzeć na ekspertów LinkedIn, takich jak Ruben Taieb, którzy publikują codziennie. Część treści kręci się wokół pytań o narzędzia, z których korzystają jego odbiorcy.
Co w tym złego? On jest widoczny, to podkreśla jego kompetencje. Bez mówienia tylko o nim.
Jest tyle rzeczy, o których można mówić:
- Jak poradziłeś sobie z pewnym problemem
- Jaki jest trend problemu, który rozwiązuje Twoja usługa lub produkt?
- Jakie są nowości w Twoim sektorze (używając narzędzi takich jak Scoop-it do monitorowania)
- Opowiedz inspirującą historię, osobistą lub zaczerpniętą z Internetu
- Opowiedz o umiejętności, która Cię interesuje, o ostatnio obejrzanych treściach, które Cię poruszyły
Ważne jest, aby przyjąć dobrą strategię i przygotować tematy. Stwórz notatkę, zapisuj wszystkie swoje pomysły hurtowo. Poproś osoby z Twojego otoczenia lub współpracowników o podsuwanie pomysłów. A kiedy już je wyczerpiesz, dlaczego nie zapytać wprost swoich odbiorców, co chcieliby zobaczyć?
Odsłony to metryka próżności. To nie przynosi żadnego biznesu
Zarówno prawda, jak i fałsz. Biznes, jaki przynosi Twoja strategia contentowa, niekoniecznie jest wprost proporcjonalny do liczby wyświetleń.
Nie da się jednak ukryć, że odsłony zwiększają szanse na trafienie w potencjalne perspektywy i cele.
Wchodząc w sekcję „Posty i aktywność” na swoim profilu LinkedIn, można, klikając na liczbę wyświetleń, zobaczyć, jaka jest typologia Twoich odbiorców. Jeden sposób, aby wiedzieć, czy jesteś osiągnięcie właściwych ludzi.
Post na LinkedIn nie jest tylko o upuszczanie przewodów w e-mailu. Jest to również wykorzystanie „familiarity bias”, który polega na tym, że im bardziej ktoś jest narażony na coś, tym bardziej jest prawdopodobne, że to lubi.
Znasz tę muzykę, która na początku Cię irytowała, a którą teraz, dzięki słuchaniu jej w radiu, lubisz (nawet jeśli trudno Ci się do tego przyznać)? To jest właśnie familiarity bias.
Publikując regularnie na LinkedIn, narażasz się całej grupie odbiorców, którzy w dniu, w którym będą musieli podjąć decyzję o zakupie, będą bardziej skłonni odwołać się do Twojego produktu lub usługi.
Czy jesteś gotowy do publikowania postów na LinkedIn? Nie masz już złych wymówek , aby rozpocząć strategię contentową? A może nadal jesteś przekonany, że publikowanie nie jest dla Ciebie?
Jeśli tak, skontaktuj się ze mną na LinkedIn. Porozmawiamy o tym razem!